Czym jest rodzina dla nastolatka wkraczającego w dorosłość? Co myśli o gnieździe, które niebawem opuści, i o tym, które niedługo założy? Czego oczekuje? Czego pragnie? Czego się obawia i co może zrobić? Przeciętny uczeń szkoły średniej, dajmy mu na imię Michał. Mieszka z rodzicami i młodszą o kilka lat siostrą. Dziadkowie rozproszeni po okolicy. Czego potrzebuje młody człowiek od rodziny, by czuć się bezpiecznie?
- Domu, oczywiście – odpowiada. - To znaczy jakiegoś miejsca zamieszkania i spełnienia jakichś standardów: media, sprzęt, umeblowanie, jedzenie. A poza sprawami materialnymi… bliskości. Chodzi o rozmowy, przebywanie razem, wspólne robienie różnych rzeczy. Ja oglądam z ojcem mecze. Oczywiście też mówienie o problemach z poczuciem, że ktoś jest po mojej stronie. Aha, jasne, że to działa w dwie strony. Ja też pomagam, sprzątam, gotuję.
- Czego by ci zabrakło, gdyby rodzice nagle zniknęli, np. wyjechali na dwa tygodnie?
- Fajnie. Imprezę bym zrobił, jakbym miał chatę wolną… żart. Na pewno porządku; jestem bałaganiarz, a mama mocno pilnuje porządku, aż za bardzo.
- A teraz odwrotnie: jak myślisz, czego rodzicom by brakowało, gdyby ciebie nie mieli?
- W każdej rodzinie, gdzie małżeństwo decyduje się na dziecko, jest ono dla nich spełnieniem. Dzieci są dobrem dają miłość i radość, w miarę jak się rozwijamy, odnosimy sukcesy. Gdy sam rodzicom coś wytłumaczę z angielskiego, oni widzą, że dobrze wykorzystuję to, co mi dają.
- Nie brakuje ci tego, że dziadkowie mieszkają daleko?
- Nie, zdecydowanie. Dziadkowie do kompletu w domu to za duży tłok.
- Ale czegoś by ci zabrakło bez dziadków.
- O tak, pierogów ruskich babci. Oni są dla mnie jak drudzy rodzice, na których zawsze mogę polegać. Zawsze kiedy do nich przyjadę, umyję się, zjem dobrze, pomogę, porozmawiam; mogę na nich liczyć. Przyjeżdżam jak do domu, bez zapowiedzi.
- Czy dają ci coś, czego nie dostajesz od rodziców?
- Rozmawiam z dziadkiem o starych czasach, zwyczajach – tego się nie dowiaduję od rodziców. Poznaję historię rodziny, czasy wojny i wpływ wydarzeń historycznych na losy rodziny.
- A jak to jest mieć młodszą siostrę?
Opiekuję się nią, sam odczuwam pewien obowiązek. Rodzice nieraz mówili, żebym popilnował siostry, ale to pic na wodę, no nie, po prostu sam wiedziałem, że potrzebuje mojej uwagi. Teraz pomoc to przede wszystkim pomoc w lekcjach. Ale bawimy się razem, wygłupiamy. Nie wyobrażam sobie, żebym był jedynakiem. Inne osoby, przyjaciele, dziewczyny, pojawią się i znikną, a rodzeństwo będzie na zawsze. Będziemy wsparciem dla siebie, odpowiedzialni za siebie nawzajem. Już teraz w sprawach finansowych zwraca się do rodziców, a w osobistych do mnie.
I tak wygląda rozdwojenie dorastającego człowieka. Chęć imprezowania, życie jeszcze zabawą, meczami i pysznymi babcinymi pierogami, a tu już odpowiedzialność, samodzielne przygotowanie obiadu i odpowiedzialność za słabszych. Dobre podstawy i mocne korzenie na pewno pozwolą mu przenieść wzorce z domu na nową rodzinę. Gdzie każdy może coś dać pozostałym i nie ogranicza się do korzystania z pomocy bliskich. Gdzie każdy uczy się, że dawanie staje się tym większą radością, gdy sami otrzymujemy bezinteresowne dobro od innych, a radość rośnie, gdy widać, jakie korzyści wypływają z zainwestowanych zasobów, troski i uwagi.
To przykład przeciętnego nastolatka, nie wyszukanego wśród modelowych rodzin. Podobny sposób przeżywania życia rodzinnego nie przekracza również naszych możliwości. Prace nad relacjami i uważnością na innych każdy może zacząć od już.
Projekt „W rodzinie siła! Wsparcie aktywności lubelskich rodzin” sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030